Co to znaczy dla przeciętnego inwestora w fundusze inwestycyjne, który niefrasobliwie ufa zarządzającym TFI, że dba o jego oszczędności? Ano oznacza, że straty z tytułu tych spadków – około 34% – będzie odrabiał tyle czasu, ile trzeba, by giełda odbiła się od dna z dn 10 sierpnia o 51%. Jak długo to potrwa, tego w czasie falującego kryzysu nikt nie wie. Tym bardziej nie wiadomo, czy inwestor zdąży wyjść na swoje przed planowanym końcem inwestycji, czyli, na przykład emeryturą. Czytaj dalej W ciągu miesiąca giełda warszawska cofnęła się o dwa lata.